CZYLI CO MI DAŁO MACIERZYŃSTWO? CZ. 2
Cześć!
Zgodnie z obietnicą, dziś kolejna odsłona naszego "ABECADŁA". Nieco odświeżona. Jesteście ciekawi, co jeszcze dało mi macierzyństwo? Zapraszam do lektury. Jeśli nie widzieliście jeszcze części pierwszej, zapraszam tutaj:)
GWAR
Gdzie się podziały te spokojne poranki, gdy po przebudzeniu, człowiek miał czas, żeby się przeciągnąć, ospale ziewnąć i przetrzeć zaspane oczy? Wraz z pojawieniem się dziecka, minął podejrzewam, bezpowrotnie. Teraz budzi nas specyficzny budzik, bez wbudowanej opcji drzemki. Jak już raz się rozkręci, nie ma zmiłuj. Zazwyczaj zaczyna się od niewinnego gaworzenia, które po chwili przeobraża się w melodyjny śpiew. Ten etap jest nawet przyjemny. Kołysana delikatnym nuceniem, powoli odpływam z powrotem w objęcia Morfeusza, gdy nagle, nie stąd, ni zowąd, dochodzi przeraźliwy krzyk. Tak Helena oznajmia nam i połowie miasta, że wstała i jest gotowa zacząć dzień. Potem są już śmiechy, piski radości i inne dziwne dźwięki. Cały dzień tylko tata, dada i baba, co w wolnym tłumaczeniu znaczy tyle co "mama" :) Helena jest dzieckiem ogólnie bardzo grzecznym, ale też żywiołowym. Ma tyle energii, że czasami się zastanawiam, gdzie ona ma te baterie. Zgodnie ze sformowaniem, że wszystko, co powiesz, może być wykorzystane przeciwko Tobie, zacznę ją nagrywać i kiedyś ustawię jej to na budzik :)
Edit : Pod tym względem jest poprawa. Poza rzadkimi przypadkami kiedy o 6 rano woła "mamo,wstań" ( w ostateczności "mamo wstawaj"), ogólnie gdy Helka się budzi zajmuje się jeszcze przez jakiś czas sama sobą. Oczywiście pokój wygląda wtedy jakby przeszło przez niego co najmniej tornado, ale taka jest cena 15 minutowej drzemki :)
HARMONIĘ
A tutaj mamy paradoks. W kontrze do powyższego gwaru, mamy harmonię. Wcale się to nie wyklucza. Mówiąc, że macierzyństwo dało mi harmonię, mam na myśli pewien rodzaj spokoju. Dało mi pewność, że jestem dokładnie w tym miejscu, w którym powinnam. Ba! Jestem w miejscu, w którym przede wszystkim chciałam być. Harmonia to też umiejętność godzenia się na rzeczy, na które nie mam wpływu. Bez nie potrzebnej spiny.
Edit: Najczęściej ten spokój mogę sobie kontemplować około północy ;)
INTUICJĘ
To ta rzecz, z której jestem chyba najbardziej zadowolona. Kiedy byłam jeszcze w dwupaku, namiętnie słuchałam opowieści oraz rad bardziej doświadczonych koleżanek. Dopytywałam o wszystko. Najczęstszą odpowiedzią na moje nieustające i pewnie wkurzające pytania, było stwierdzenie "będziesz wiedziała". A niby skąd się pytam? Będzie jakaś instrukcja, która wyskoczy z mojego brzucha zaraz po maluchu? No helloł :) Jakoś nie wierzyłam w tą całą intuicję. Trochę mi to zajeżdżało wróżeniem z fusów, czy innym zabobonem. O jakże się myliłam. Normalnie bije się w pierś. Na własnej skórze się przekonałam, że coś jest na rzeczy. Pewne rzeczy po prostu wiem. Rozróżniam wszystkie możliwe konfiguracje płaczu, od tego, który sygnalizuje mały głód, do tego, który jest po drugiej stronie procesu trawienia :)
Edit : Intuicja przydaje się nadal. Potrafię w magiczny sposób odgadnąć na co akurat teraz moje dziecko ma ochotę. To trochę zabawne, kiedy tatuś się gimnastykuje i proponuje wszelkie możliwe smakołyki, a ja podchodzę i stwierdzam, ze nasze dziecko na pewno ma chętkę na naleśniki :)
JEDYNAKA
Jak wiecie, Helena to nasze pierwsze dziecko, ale na pewno nie będzie jedyne. Póki co, może swobodnie cieszyć się pozycją jedynaka. Taki stan rzeczy zostanie jeszcze przez pewien czas. Wiedząc już ile czasu potrzebuje noworodek, ile uwagi trzeba mu poświęcić, nie chcę, by Helena jakoś drastycznie odczuła brak Mamy. Z decyzją o drugim dziecku, poczekamy do momentu, kiedy nasza pierworodna dziewczynka podrośnie i będzie miała już jakieś swoje zajęcia.
Edit: Powiem tak. Helena już swoje zajęcia ma. Ale na rodzeństwo musi jeszcze trochę zaczekać. Może jak pójdzie do przedszkola??? ;)
KUPĘ
Sorry, ale nie mogłam o ty nie wspomnieć. Dziewczyny, które mają dzieci, chyba się ze mną zgodzą, że system trawienny tak małego człowieka, może nieźle zaskoczyć. Nie ważne, czy ma apetyt, czy nie, pieluszka waży tyle samo. Na szczęście, nam tyłki uratował koszt na brudne pieluszki. Nie trzeba było latać w tą i z powrotem z każdym pakunkiem, który śmiało można było nazwać bombą biologiczną.
Edit: Na tym "polu minowym" bardzo się uspokoiło. Teraz raczej walczymy o korzystanie z nocnika. Różnie z tym bywa, w żłobku lepiej, w domu gorzej, ale dajemy sobie czas :)
LAKTACJĘ
Wiem, że każda z nas miała inne perypetie związane z karmieniem piersią. Bywają różne historie i rozmaite problemy nie pozwalające na radość z laktacji. Dlatego tym bardziej cieszę się, że udało nam się karmić tak długo. Momentami nie było łatwo. Z pomocą przyszła mi znakomita doradca laktacyjna. To dzięki niej nasza droga mleczna była usłana różami, a nie kamieniami. Myślę, że spotkanie z takim specjalistą powinno być pierwszą sprawą, jaką ogarniemy po powrocie z maluszkiem do domu. Jestem dumna z tego, że nam się udało.
Edit: Pod tym względem nadal mam takie samo zdanie. Uważam, że każda świeżo upieczona mama powinna dostać taką fachową pomoc. Wiele nerwów da się uniknąć, z prawie każdej sytuacji wyjść.
Jak Wam się podoba dzisiejsza odsłona "Abecadła"? Może chcecie coś dodać? Jestem ciekawa Waszych pomysłów :) Kolejna część już za tydzień, a tymczasem życzę Wam miłego dnia! :)
Justyna
Nigdy nie rozkładałam na czynniki pierwsze macierzyństwa, może czas to zrobić.
OdpowiedzUsuńTo całkiem fajna zabawa :)
UsuńNo super, żre dostrzegasz w tak małej istotce tyle powodów do radości!
OdpowiedzUsuńDla mnie to sama radość, więc i powodów będzie więcej :)
UsuńDla mnie macierzyństwo to zupełnie obcy temat
OdpowiedzUsuńTeż tak kiedyś miałam :)
UsuńBardzo spodobała mi się pierwsza część a więc także z chęcią czytałam
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to niezmiernie :) pozdrawiam
UsuńPiękne podsumowanie macierzyństwa. <3
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam na kolejne części :)
UsuńNiesamowite ile jedna mała istota, tak zależna od nas jest w stanie nam ofiarować 😊
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńFajny pomysł na wpis przy jego przygotowywaniu można sobie wiele uświadomić :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, o to również chodziło, żeby zauważyć plusy :)
UsuńA ja jeszcze nie mogę nic powiedzieć o macierzyństwie, bo nie mam dzieci ;) ale kiedyś pewnie się to zmieni.
OdpowiedzUsuńWszystko w swoim czasie :)
UsuńMnie dało rewolucję życiową.
OdpowiedzUsuńNiesamowite, że taka mała istotka wprowadza tak diametralne zmiany :)
UsuńNic dodać, nic ująć. Zwłaszcza z akapitem o intuicji się utożsamiam ��
OdpowiedzUsuńTo świetnie! :)
UsuńJak udało Ci sie pogodzić blogowanie i rodzicielstwo ? Powiem, że jak pracowałam na etat to często przychodziłam zmęczona ale zostawały jeszcze weekendy. No ale od niemowlaka nie wezmę wolnego przecież ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie do pracy wracam, więc trochę się tego obawiam. Mam nadzieję, że się uda :) Bloga traktuję jak hobby, więc w razie czego on ucierpi najbardziej ;)
UsuńSuper pomysł! Ja bym dodała jeszcze przynajmniej z 15 punktów... ;)
OdpowiedzUsuńPrzed nami jeszcze dwie części, ale chętnie dowiem się Twoich typów :)
UsuńSuper być mamą...:) nie zamieniłabym tego na nic innego :)
OdpowiedzUsuńRola mamy i taty to zupełnie nowy okres w życiu, niestety nie każdy podoła wyzwaniu w 100%, ale zawsze warto się zatrzymać i spojrzeć z boku, przeanalizować błędy i plusy. To pomaga.
OdpowiedzUsuńDziecko to mnóstwo powodów do radości :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Wszystkiego dobrego, przede wszystkim powodzenia!
u nas od kąd zmieniliśmy mleko na hipoalergiczne, to codziennie doznajemy zatrucia na skutek bomb biologicznych ;p ale kolki minęły i to jest najważniejsze ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak nie miałam dziecka i moje koleżanki zaczynały rozmowy o kupach;)) było to dla mnie takie dziwne i niesmaczne, a teraz sama mam takie tematy ;)
OdpowiedzUsuńdzieci są pocieszne
OdpowiedzUsuńdzięki za wpis do FB
Fajne zestawienie :) Ta przygoda wciąż jeszcze przede mną. Kto wie, może też będę robiła sobie takie podsumowania :)
OdpowiedzUsuńMnie macierzyństwo nauczyło może nie tyle gwaru, co uodporniło na gwar i hałas :) A do tego dało mi wielkie podkłady cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś napisałam taki alfabet... <3 Czekam na dalszą część u Ciebie! ;)
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się jak to było z moimi dziećmi, jak to dawno było.
OdpowiedzUsuńCzas szybko leci i Twoja też szybko urośnie :-)
pozycja jedynaczki chyba nigdy się nie zmienia, nawet kiedy jest rodzieństwo ;-)
OdpowiedzUsuń