Dziś wpis typowo kobiecy, bo nierozerwalnie związany z macierzyństwem. Każda z nas miała do czynienia, z kimś kto, delikatnie mówiąc, gada co ślina na język przyniesie, nie bacząc na uczucia innych. Jako młode mamy jesteśmy bardzo podatne na wszelkie uwagi i sugestie. Z założenia wszystko bierzemy do siebie. Jesteśmy nieco przewrażliwione, co można wytłumaczyć rozbujanymi do granic możliwości hormonami, które z łatwością przejmują władze nad naszymi emocjami, powodując płacz nawet na reklamach. Nic więc dziwnego, że pewne słowa dotkliwie nas ranią i pozostawiają dziurę niepewności, wątpliwości i utraty wiary we własną, macierzyńską intuicję.
Pewnie na ten temat powiedziano już wiele, jak nie wszystko :) Spróbuję jednak przedstawić Wam moje subiektywne zestawienie najlepszych tekstów, które powinny być zakazane prawem, pod groźbą więzienia lub spania ze słuchawkami w uszach, z których pobrzmiewałby płacz wygłodniałego niemowlaka :)
1. "JAK TY DOBRZE SOBIE WYGLĄDASZ. INNE KOBIETY TO TAKIE CHUDE PO TYCH CIĄŻACH"
Tak, to zdecydowanie chciałam usłyszeć po 9 miesiącach noszenia brzucha. Po czterdziestu tygodniach wyglądania jak wzdęty słoń, w momencie, gdy wydamy na świat już lokatora tego niemałego brzuszka, chciałybyśmy (przynajmniej ja chciałam) od razu wyglądać szczuplej. Tym bardziej, gdy widzi się wokół te wszystkie fit-mamuśki, co to po dwóch tygodniach po ciąży bliźniaczej, pozują z sześciopakiem. A Ty patrzysz w dół i widzisz flaka, jakoby ktoś spuścił powietrze z potężnego balona. Można się załamać. Dlatego, gdy mnie widzisz pierwszy raz po ciąży, nie bój się skłamać. Powiedz, że świetnie wyglądam, nawet nie wiesz jaka mi tym sprawisz przyjemność.
2. "OJ JAK ONA PŁACZE, PEWNIE GŁODNA, BO MASZ CHUDE MLEKO"
Rozhisteryzowana młoda mama, która wszystko bierze do siebie, z pewnością o niczym innym ni marzy, jak o takim tekście. Nawet nie wiecie i le szkody to potrafi wyrządzić w naszej zdruzgotanej psychice. Ja osobiście też padłam ofiarą czarnych myśli, w których me dziecię pada z głodu, bo mój pokarm okazuje się niewystarczający. Dopiero po czasie dotarło do mnie, że to nieprawda. Ja miałam w tej kwestii mega wsparcie w postaci wspaniałej doradcy laktacyjnej Adeli (klik). Z każdą pierdołą mogłam się do nie zwrócić. To jest bardzo ważne, szczególnie na początku naszej przygody z macierzyństwem, kiedy jesteśmy jeszcze nieco zielone i nie bardzo potrafimy na takie zarzuty odpowiadać.
3. "TAKI UPAŁ, TRZEBA DAĆ DZIECKU PIĆ"
Tu po raz kolejny trzeba mieć mocne postanowienie nie ugięcia się, bo niestety takie mity krążą nie tylko wśród babć, ciotek i sąsiadek, ale także wśród młodych mam. Do szóstego miesiąca życia dziecka karmionego piersią, nie ma potrzeby go dopajać. Nie daj sobie wmówić, że robisz coś źle nie podając w tym okresie wody. Wiem jakie w tym momencie pojawiają się wątpliwości i wyrzuty sumienia, żale z nimi także się uporałam dzięki pomocy i radach Adeli :)
4. "MAMA SAMA JE, A DZIECKU NIE DA"
Jeden z moich ulubieńców. Sama się obżeram i pozwalam by dziecko patrzyło na mnie z zazdrością, z cieknąca po brodzie śliną. Jasne :) Skoro czegoś swojemu dziecku ni podaję, to znaczy, ze mam ku temu swoje powodu i nikomu nie muszę się z nich tłumaczyć. Zapewniam, że moje dziecko jada inne rzeczy i z pewnością nie głoduje. Póki to ja mam wpływ na to, co je moje dziecko, chcę w pełni wykorzystać ten czas, podając mu różnorodne smaki, które niekoniecznie muszą być czekoladą ;) U mnie w domu nie było zwyczaju jadania owoców. Chciałabym, aby w przyszłości moja córka była zdrowym dzieckiem, które nie boi się spróbować nowych smaków. Dlatego nie neguj mojego postępowania, szczególnie przy moim dziecku. To, co chcesz na ten temat powiedzieć, zachoewaj proszę dla siebie, bo mnie i tak nie przekonasz :)
5. "A NA NOCNIK TO ONA JESZCZE NIE ROBI?"
Serio? Helena ma szesnaście miesięcy. Znam ludzi, których czterolatek nosi czasami pampersa, a wołać siku zaczął w wieku trzech lat. Dlaczego więc od mojej córki oczekuje się tego dwa miesiące przed skończeniem półtora roku? Każde dziecko jest inne i będę to powtarzać jak mantrę, do znudzenia. Zaraz za tym powiem, że nic na siłę. Znam przypadki, gdzie dziewczyna sadzała na nocnik czteromiesięczne niemowlę!!! Masakra! Czy ludzie upadli na głowę, żeby nawet się prześcigać w tym, które dziecko zrobi pierwsze coś do nocnika? Helloł. Chyba nie tędy droga. Wszystko w swoim czasie. My, dorośli przecież ludzie, nie jesteśmy alfami i omegami, nie potrafimy wszystkiego od razu, a na przyswojenie nowych umiejętności tez potrzebujemy kilku chwil (a czasami i wielu więcej). Nie oczekujmy od takiego maleństwa, że w mig ogarnie postawione przed nim zadanie.
6. "PO CO JĄ ZAPINASZ W TYM KRZESEŁKU, PRZECIEŻ NIE WYPADNIE"
A no po to, żeby ktoś mi zadawał takie pytania :) A tak na serio. Od urodzenia zapinam wszelkie możliwe pasy, szelki i zapinki, które są na wyposażeniu danego sprzętu. Nie ważny, czy to krzesełko do karmienia, bujak, huśtawka, fotelik samochodowy, czy krzesełko na rower. Jeśli są tam pasy, to po to, by je zapiąć. Dzięki takiej praktyce, Helena siadając w krzesełku do karmienia, sam próbuje zapiąć zapięcie. Doskonale już wie, że to całkiem naturalna sprawa, dlatego nie grymasi, nie krzyczy i nie marudzi, gdy w coś ją zapinamy. Wie, że robimy to dla jej bezpieczeństwa.
7. "ODDAJ JEJ TO SIĘ NAUCZY"
Ale przepraszam czego? Myślisz, że chcę pokazać dziecku, że skoro ono mnie bije, czy ciągnie za włosy to ja też mogę? A może chce wysłać sygnał, że bicie jest ok? Uwierz mi, że nie tego pragnę. Dlatego tłumaczę, tłumaczę i jeszcze raz tłumaczę. Na różne sposoby i z rożnym skutkiem. Najczęściej z takim, że za pięć minut mam powtórkę z rozrywki. Ale jakoś wcale mi to nie przeszkadza. Zdaje sobie sprawę, że jest taki etap w rozwoju dziecka i nic na to nie poradzę. To dlaczego miałabym karać dziecko za to, że przezywa negatywne emocje i póki co nie zna innej formy odreagowania? Tak małe dziecko nie ma jeszcze świadomości gdzie kończy się jego wolność, a zaczyna wolność drugiego człowieka. Empatii wobec innych dopiero się uczy. Na takie zachowanie wole zareagować inaczej. Stanowczo i z jasnym komunikatem, że bicie jest złe. Mam na to swoje sposoby i póki co nie potrzebuję Twoich rad :)
8. "TYLKO WODA I WODA, JAK DLA BYDŁA"
Oj tych faworytów będzie więcej. Proszę Państwa oto i kolejny z nich. Mam wrażenie, że tekst wyrasta na miano kultowego i niedługo zajmie miejsce na podium obok niezniszczalnej czapeczki. Dawniej do wody dodawano glukozę. Nie ma to żadnego sensownego wytłumaczenia, za to wiele szkodliwych konsekwencji, jak chociażby późniejsza próchnica. Ja podaje tylko i wyłącznie wodę, od czasu do czasu herbatkę koperkową. Niestety żyjemy w takich czasach, że cukier mamy dosłownie wszędzie, dlatego póki mogę, wolę dziecka od niego nie uzależniać.
9. "JAKA ONA OPALONA, JAK MULATKA"
No tak, to bardzo podejrzane. Skoro spędzamy praktycznie cały boży dzień na dworze, w każdej wolnej chwili wyjeżdżamy nad jezioro, już od czasu, gdy Helena była trzymiesięcznym oseskiem, wszystkie nasze aktywności są związane z przebywaniem na świeżym powietrzu, to rzeczywiście bardzo dziwne, ze dziecko jest opalone ;) Dobrze chociaż, ze jest strasznie podobna do swojego ojca, bo inaczej padły by pewnie jeszcze inne podejrzenia ;)
10. "BIEDNE DZIECKO, NAWET MU BUTÓW NIE ZAŁOŻY"
Tja, taka ze mnie wyrodna matka, że dziecku na buty żałuję. A co :) Prawda jest taka, że Helena buty posiada, co nie oznacza, że musi w nich chodzić non stop. O zbawiennych właściwościach chodzenia boso możne powiedzieć wiele. Gdybym chciała opisać je wszystkie, pewnie powstałby osobny wpis, choć może to nie jest głupi pomysł :) Dlatego przytoczę główne zalety. Przede wszystkim bose wędrówki służą prawidłowej pracy stóp. Podczas stawiania pierwszych kroków, maluch wykonuje szereg napięć, by utrzymać równowagę. Wspomaga prawidłowe kształtowanie się sklepienia stóp, doskonale wzmacnia mięśnie maluch. Poza tym, bose chodzenie jest najbardziej naturalne, co znaczy, że chodzimy łagodniej, stawiamy delikatniejsze i krótsze kroki, mamy większą amortyzacje, co znowu wpływa na kondycję stawów. Dodatkowym atutem chodzenia bez obuwia jest fakt, że to doskonale poprawia odporność malucha.
Na pewno tez macie jakiś swoich faworytów jeśli chodzi o "zakazane teksty", które potrafią wyprowadzić z równowagi nawet najświętszą osobę. Piszcie śmiało :) Może wspólnie stworzymy "księgę" wkurzających tekstów i kiedyś, w dalekiej przyszłości, ktoś się rzeczywiście ugryzie w język :)
Buziaki!
J.
Jeśli spodobał Ci się tekst, będzie mi bardzo miło, jak zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza. Możesz też dać temu wpisowi kolejne życie, udostępniając go.
Moje ulubione to "nie noś, bo się przyzwyczai" i konsekwentnie "przyzwyczaiłaś do noszenia, to masz " ;-)
OdpowiedzUsuńHehe, dobrze to znam :) Tez słyszałam swego czasu o "chudym mleku".
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej irytują komentarze typu "to wszystko przez bezstresowe wychowanie" ;)
OdpowiedzUsuńmłode mamy to zawsze ciężki rozmówca:)
OdpowiedzUsuńMam 5latke... Co mnie najbardziej wkurzało gdy była mała ? Teksty na temat grubości ubioru (przegrzejesz przy -20 stopniach albo ją przewieje przy +30). Albo teksty typu dlaczego tylko 2h byłaś na spacerze ? Dziecko potrzebuje dużo czasu spędzać na świeżym powietrzu a chwilę później no jak to byłaś na dworze w takie słońce to nie zdrowe dla dziecka. Kolejna rzecz... Powinnaś karmić na żadanie - Powinnaś karmić co 3h. Nie karmisz już piersią, przecież ma dopiero 3lata. Minutę po wysikaniu się dziecka w pampersa (nawet nie wiem czy już skończyła) No byś ją przebrała, zesikała się przecież. Oj wiele jest takich koszmarnych tekstów... Ciocie dobra rada to koszmar... :)
OdpowiedzUsuńZ tym 1. to aż mi się wierzyć nie chce... za to 9. wypowiedziane odpowiednim tonem może być po prostu wyrażeniem pozytywnego zaskoczenia, niekoniecznie czymś złośliwym, ale pewnie dużo zależy kto tak powie i w jaki sposób ;)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej denerwuje jak ktoś mówi daj mu jakiegoś soczku A nie tylko woda i woda ;)
OdpowiedzUsuńAleż mnie wkurzają takie teksty i to najczęściej taka szpila od innej kobiety, która jednak najlepiej powinna rozumieć.
OdpowiedzUsuńNo było tego trochę, ale już nawet nie pamiętam szczerze mówiąc. Mnie chyba brak zrozumienia bardziej dotykał.
OdpowiedzUsuńA tekst to NIE noś jej tyle.
Ciekawe czy mnie te teksty będą irytować, jak już będę mamą.
OdpowiedzUsuńTeż się zastanawiam, bo mamą na razie nie jestem. Ale dziwaczne te teksty nie da si ę ukryć.
UsuńOdpukać mnie nie pouczano, robiłam jak uważałam i to była moja sprawa.
OdpowiedzUsuńNie jestem mamą, ale po przeczytaniu posta czuję, że będą mnie także irytowały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
no padłam :P o chudym mleku nigdy nie słyszałam ;D Reszta też ''świetna'', musiałabym się trochę namyśleć, żeby takimi tekstami strzelać ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje podejście do sprawy :-D tak trzymaj! "Nawet mu butów nie założy" to mój hit. Sama do dziś gdy się da najchętniej chodzę boso :-D
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam 😉 Sama słyszałam je wielokrotnie. I wtedy strasznie się nimi przejmowałam. Teraz Byłabym na te teksty bardziej odporna.
OdpowiedzUsuńPodeszłaś humorystyczne, ale z jasnym przekazem. Super!
OdpowiedzUsuń