kawalerka wersja 2.0

CZY TANI REMONT JEST MOŻLIWY? 

Mogę Wam się przyznać już oficjalnie. Remont naszej kawalerki wreszcie dobiegł końca, a co za tym idzie mogę się już z Wami podzielić efektami naszej pracy. 

Podobno jeśli wspólnie się przeżyje remont, przeżyje się już wszystko. Nie było lekko, nie obyło się bez mniejszych i większych dyskusji, które czasami nabierały ognistego charakteru. Jednak koniec końców efekt nas miło zaskoczył. Pomimo dość ograniczonego budżetu, mieszkanie wygląda ładnie. Ale zacznijmy od początku. Jest grudzień 2017 roku. Siostra szuka mieszkania do wynajęcia, więc dzwonie do właściciela kawalerki, którą wynajmowałam przed dziesięcioma latami. Okazuje się, że Pan już ma najemce, ale w sumie myśli o sprzedaży tego mieszkania, ponieważ ze względu na swój wiek, nie ma już siły ani ochoty nim się zajmować. Po burzy mózgów, zdecydowaliśmy, że je kupujemy.


Mieszkanie było w opłakanym stanie. Bardzo zniszczało przez te dziesięć lat. Poza tym kolejni najemcy nie traktowali go zbyt łaskawie. Potrzebny był kapitalny remont. Do wymiany było dosłownie wszystko. Naszym głównym źródłem finansowania był kredyt, więc liczyliśmy się z każdą wydaną złotówką. 

Największym wyzwaniem były przestarzała instalacja elektryczna oraz wodno-kanalizacyjna. Betonowe ściany są wprost stworzone do kucia :) :) :) Podobno wywiercenie jednego otworu pod puszkę zajmowało ponad 40 minut. Aż ciężko to sobie wyobrazić, a co dopiero wykonać. Jednak "moi" chłopcy nie dali za wygraną. R. z nieocenioną pomocą brata i sąsiada, wymienił wszystkie instalacje. To był najtrudniejszy i chyba najbardziej wymagający etap prac.

Później wcale nie było łatwiej. Co chwila dawały o sobie znać zmory wyjęte wprost z koszmaru budowlańca. Pojawiło się wiele nieplanowanych wydatków, takich jak wymiana okien, czy grzejników. W łazience okazało się, że wszystkie ściany wymagają skucia tynków, bo w sumie zaczęły odpadać same. Choć w ten sposób bardzo pomogły :)

Priorytetem była dla nas łazienka, która pamiętała jeszcze koniec lat sześćdziesiątych, kiedy to powstała. Od tamtej pory nic się w tym pomieszczeniu nie zmieniło. Jak już wspomniałam  - wymieniliśmy wszystkie instalacje. Osobiście pomagałam przy betonowej wylewce. R. wykonał własnoręcznie zabudowę, w której ukryliśmy wszelkie niepotrzebne rury. Sam kładł również kafelki, które udało się zdobyć w bardzo dobrej cenie przy okazji likwidacji sklepu. Całe wyposażenie zostało wyszperane na wyprzedażach w marketach budowlanych. Może nie jest to sprzęt z najwyższej półki, ale najważniejsze, że spełnia swoją rolę. Dodatki takie jak lustro i wieszak, to zdobycze z Actiona. Nie da się ukryć, że to właśnie to pomieszczenie przeszło największą przemianę.




Mieszkanie jest niezwykle małe. Całość to zaledwie 27 metrów kwadratowych. Przy tak ograniczonej przestrzeni liczy się każdy centymetr. Aby jak najbardziej zoptymalizować przestrzeń postanowiliśmy wyburzyć dwie ściany. Pierwsza znajdowała się w przedpokoju i oddzielała go od wnęki, która później zaaranżowaliśmy na niewielką sypialnię. W ten sposób zyskaliśmy dodatkowe 10 cm, które okazały się zbawienne, bo w miejscu ściany powstała szafa aż po sufit. W ten sposób podział pomieszczenia został zachowany, a mieszkanie zyskało mnóstwo miejsca do przechowywania. Pomysł na szafę to mój autorski projekt :) Wymyśliłam sobie, że ta naprawdę to będą dwie szafy. Od strony przedpokoju ruchoma jest tylko jedna część, a druga to "plecy" szafy we wnęce sypialnianej. Od siebie oddzielone są drewnianą ścianką, więc przy rozsunięciu drzwi w przedpokoju nie ma żadnego prześwitu do wnęki. Takim oto sposobem w mieszkaniu znalazło się miejsce na dwie pojemne szafy, które udają jedną :)


Strefę dzienną chciała przede wszystkim otworzyć. Wcześniej był to pokój z oddzielna kuchnią. Ścianę usunęliśmy tworząc jedną przestrzeń. Okna wstawiała nam firma, ale znów całą resztę robiliśmy sami. Również w tym pomieszczeniu znalazło się wiele niskobudżetowych rozwiązań. Kafelki są z wyprzedaży, meble z olx, używana zmywarka, płyta i piekarnik co prawda nowe, ale kupione w okazyjnej cenie, lodówka została na wyposażeniu. Cegła na ścianie to gipsowa licówka. W całym mieszkaniu położyliśmy jednakowe panele. Początkowo obawiałam się paneli w kuchni, ale praktycznie po roku użytkowania nic się z nimi nie dzieje, więc jestem bardzo zadowolona, że zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie. To sposób na optyczne powiększenie przestrzeni. Oczywiście podpatrzyłam je u Doroty Szelągowskiej :) :) :)

Stół, który możecie tu zobaczyć to również własnoręczne dzieło. Mieliśmy w domu stary stół, taki z dwoma, pełnymi wygiętymi bokami. Na pewno znacie ten model :) R. obciął blat. Potem go wyczyściliśmy z lakieru, wyszlifowaliśmy metalową szczotką, żeby bardziej uwydatnić słoje. następnie R. użył opalarki, by nadać mu charakterystycznego wyglądu. Ostatnim krokiem było zabezpieczenie blatu specjalnym olejem, choć na początku go nie mieliśmy, więc użyliśmy zwykłego oleju spostrzegawczego. R. zrobił nogi z drewnianych kantówek, dość grubych. Zostały pomalowane na czarno specjalną farba do drewna i przykręcone to blatu. Efekt końcowy przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Kiedyś na pewno powtórzymy ten projekt, bo ten typ mebli ewidentnie jest w moim guście.

Mamy za sobą kuchnię i jadalnie. Robiąc niewielki krok przenosimy się do części salonowej. A w niej kolejny przykład na - moim zdaniem - udaną metamorfozę starego mebla. Tą niepozorną komodę znalazłam na olx. Chciałam jej nadać nieco bardziej zadziornego charakteru, stąd czerń. I choć R. nie zastosował się do pierwotnego "projektu", który zakładał trochę inny wygląd, to po czasie uważam, że wyszło jej na dobre.


Na zdjęciach zabrakło jeszcze czarnego karnisza i musztardowych zasłon, które skutecznie ociepliły to wnętrze. Mieszkanie w zamyśle miało być wynajmowane, więc musiały znaleźć się w nim tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Myślę, że jak na pracę własną, bez wykwalifikowanej ekipy budowlanej , z mocno ograniczonym budżetem, efekt końcowy jest bardziej niż zadowalający.

A Wy jak sądzicie? Podoba Wam się ta metamorfoza? W razie pytań jestem do Waszej dyspozycji :)

Miłego dnia !

J.


2 komentarze:

  1. O matko! jaka zmiana! Uwielbiam oglądać metamorfozy mieszkań.

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak to widzisz - http://mamterapeute.pl/
    Czytam o wyjazdach do pracy do Niemiec. Czy Waszym zdaniem w tym momencie warto się na to zdecydować?

    OdpowiedzUsuń